Podróż codzienna

Nie zaprzeczę, kolorowe zdjęcia w katalogach biur podróży rozpalają wyobraźnię. Paszport, bilety, rezerwacja, walizka wypchana po brzegi rzeczami niezbędnymi. Ale to podróże chwilowe, mgnienia i błyski, odległa droga i powrót. A ja nieustannie jestem w podróży, na którą nie potrzebuję zabierać karty kredytowej. Rezerwacja jest dożywotnia. To podróż życia. Jedziesz ze mną?
Minęło już wiele lat od wydarzeń, po których południowa część Prus Wschodnich stała się częścią Polski. Przez dziesięciolecia mówiło się o tym „ziemie odzyskane”. Wtedy rozpoczęto gorączkowe działania, by to co „odzyskane” dolepić sensownie do reszty Polski. Właściwie nikt nie zastanawiał się głębiej nad przeszłością i dziejami, ważne było, by wszystko sprawnie zintegrować. Nowi mieszkańcy też nie byli specjalnie zainteresowani historią regionu, a w wielu przypadkach swój pobyt tutaj traktowali jako stan tymczasowy. Niewielu pozostałych „tutejszych” zmieszało się z przesiedleńcami z dawnych polskich ziem wschodnich — głównie z Wileńszczyzny, a także z mniejszością ukraińską, która trafiła tu w ramach Akcji Wisła. Potrzeba tożsamości z nowym miejscem nie mogła się w takich okolicznościach świadomie narodzić.
Ja mieszkam tu od zawsze. Na pograniczu różnych zbiorowości – mozaiki kultury niemieckiej, dorobku biskupiego księstwa, spadku tradycji plemion Pruskich i pierwiastków polskości. W swoistym tyglu kulturowy, który po zakończeniu II wś zgromadzi w sobie wielość ludowych tradycji, różne poziomy rozwoju cywilizacyjnego, różnorodność wyznań i Kościołów. W krajobrazie utkanym alejami drzew, soczystą żółcią rzepaku i wieżami ceglanych świątyni zatopionych w zieleni. Jestem w nieustannej podróży, która spaja mnie z tym światem coraz bardziej. Mieszkam na Warmii.
To historyczna kraina położona w województwie warmińsko – mazurskim. Jej granice na północnym-zachodzie wspierają się o Zalew Wiślany, zachodnie wyznacza rzeka Pasłęka, od południa i wschodu sąsiedztwo z Mazurami. Warmia to 12 miast – wszystkie ze średniowiecznym rodowodem. To miejsce, w którym w niezwykły sposób przestrzeń trwa niezmiennie od stuleci.
Ta przestrzeń, szczególnie poza miastem, jest jak ogromna drewniana skrzynia, naznaczona tradycją, poszanowaniem otaczającego nas dziedzictwa, chociaż zdarzają się przykłady niewyjaśnionej ignorancji i beztroski. Wynikają one z niewiedzy i braku społecznej świadomości o tym, że to co nas otacza jest dobrem wspólnym, a my jesteśmy dumnymi spadkobiercami tego wielokulturowego dziedzictwa. A przecież przez dziesięciolecia Polski powojennej ten niezwykły spadek dziejowy był niechciany, obcy i dla wielu niepotrzebny. Estetyka PRL-u dopełniła reszty i uczyniła w wielu umysłach pustynie dobrego smaku, naderwała ciągłość pewnych wartości, nie tylko estetycznych.
A mimo całego tego ludzkiego zamieszania natura radzi sobie doskonale. Setki bocianów powracają co roku do swych gniazd. Są wioski, w których jest ich więcej niż mieszkańców. O świcie, znad rzek i jezior śnieżnobiała, delikatna mgła wgryza się w przestrzeń, a żurawie donośnie zaznaczają swoją bezsenność. Stare jabłonie pewnie opowiedziałyby więcej, ale dumnie i milcząco stoją na wzniesieniu. „Święta Warmia” bije z każdego kierunku, głównie poprzez kapliczki liczone w tysiącach. Na rozstajach dróg, w podzięce i prośbie. Jako mały kościółek i jako miejsce spotkań społeczności. Jako miejsce kultu, alarmu przeciwpożarowego i sygnału o śmierci mieszkańca wsi. Czy wreszcie jako słupy wyznaczające granice warmińskiego Dominium.
W samym centrum Warmii, od ponad 700 lat – jej stolica, Lidzbark Warmiński. Morenowe wzgórza przeplatają dwie rzeki, centrum miasta wykreślają uliczki ze średniowieczny rodowodem. W widłach obu rzek – ceglane rezydencja biskupów warmińskich. Zamek, którego ostatnim gospodarzem był Ignacy Krasicki – twórca pierwszej polskiej powieści. Zabytkowa substancja tworzy doskonały klimat, odkrywa kolejne opowieści o losach Warmii. Ale nie jest to miejsce jedynie dla miłośników historii. Nowoczesne termy, zagospodarowane bulwary nad rzeką Łyną, nowa infrastruktura w malowniczym parku w dolinie rzeki Symsarny zapowiadają już realizowane plany stworzenia uzdrowiska.
W podróż wybierać się można tu na wiele sposobów – kajakiem, rowerem, pieszo, na nartach. Za każdym razem w inny świat. Nieskończona wielokrotność krajobrazów, wrażeń, intensywności. Moja droga do samej siebie. Dołączysz?

 

 

One thought on “Podróż codzienna

  1. No to zaczynam lekturę. Jest co czytać. I jak jest to opisane! Pasja i wiedza. Piękne.

Dodaj komentarz